Informujemy, że używamy plików cookies w celu umożliwienia użytkownikom korzystania z wszystkich funkcjonalności oraz tworzenia anonimowych statystyk serwisu.
Oznacza to, że każdy ma możliwość samodzielnej zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce internetowej.
Jeśli nie wyrażasz na to zgody, prosimy o zmianę ustawień w przeglądarce lub opuszczenie serwisu. Dalsze korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień w przeglądarce oznacza akceptację plików cookies.

Prosimy także o zapoznanie się z polityką prywatności, która zawiera wszystkie szczegółowe informacje z zakresu przetwarzania danych osobowych.
Zamknięcie komunikatu i/lub dalsze korzystanie z serwisu oznaczać będzie wyrażenie zgody na przetwarzanie danych zgodnie polityką prywatności.

Jak zatrzymać Ataksję Friedreicha?

23  lipca b.r. odbyło się spotkanie prasowe zorganizowane przez Dziennikarski Klub Promocji Zdrowia z cyklu  Spotkanie z Ekspertem, podczas którego rozmawialiśmy z prof. dr hab. n. med. Katarzyną Kotulską- Jóżwiak, kierownikiem Kliniki Neurologii i Epileptologii z Centrum Zdrowia Dziecka o przyczynach, objawach i konsekwencjach  rzadkiej choroby neurodegeneracyjnej jaką jest Ataksja Friedreicha

Chorobę po raz pierwszy opisał w 1863 roku niemiecki lekarz – Nicholaus Friedreich. Dopiero ponad 133 lata później – w 1996 roku naukowcy znaleźli odpowiedzialną za nią mutację genetyczną. To ta w genie FXN, kodującym frataksynę, białko odpowiedzialne za metabolizm żelaza. Deficyt jego produkcji prowadzi do zwyrodnienia układu nerwowego, a często też do zaburzeń mięśnia sercowego.

– Mniej więcej jedna na 90 osób jest nosicielem wadliwego genu. W przypadku pary dwojga nosicieli istnieje 25-procentowe ryzyko zachorowania dziecka – mówi prof. dr hab. n. med. Katarzyna Kotulska-Jóźwiak, kierownik Kliniki Neurologii i Epileptologii Instytutu „Pomnik-Centrum Zdrowia Dziecka”. Szacuje się, że w Polsce na Ataksję Friedreicha choruje między 120 a 150 osób.

Do niedawna nie istniał żaden lek na Ataksję Friedreicha (FA). A ta rzadka choroba w ciągu 10-20 lat sadza na wózku większość dotkniętych nią osób. I skraca im życie tak, że mało kto świętuje czterdzieste urodziny. Aż wreszcie pojawiła się terapia, a z nią nadzieja dla pacjentów. Także w Polsce.